Fotoocena 1988/6
„Krople rosy” Michała Rażniewskiego z Jeleniej Góry (fot.1), z których dalsza zamieniła się w jasny wielokąt wyrysowany światłem i kształtem przysłony, długo wisiały w moim pokoju. Urzekła mnie ta kompozycja. Spokojna i żywa za razem. Momentami wydaje się niezrównoważona.
Oko, które dla optymalnego funkcjonowania najsilniejsze, najważniejsze bodźce usiłuje umieścić w centrum pola widzenia, a tu napotyka trudności.
Najważniejsze jest zdjęcie, któremu się przyglądamy i krople na nim, których świecenie wyodrębnia je z szeregu tła.
Centrum zdjęcia nie pokrywa się z centrum najważniejszych bodźców na nim (lewa strona).
Stąd ruch oka między środkiem zdjęcia a kroplami i odczucie napięcia, niezrównoważenia.
Ten brak równowagi nie jest zbyt duży, gdyż lewa strona odciążona jest jasną plamą w prawym dolnym rogu i ukośnymi, dynamicznymi liniami oraz ostrym światłem u góry. Tworzy się równoległobok o dłuższej osi, przecinającej trawę z wyraźnie wyrysowaną kroplą równoważącą to, co się dzieje w prawej górnej ćwiartce zdjęcia. Oko biega po bokach i przekątnych tego równoległoboku między jasnymi plamami.
Zaskoczyło mnie, gdy od tego samego autora dostałem fot.2, z której jednoznacznie mogłem dowiedzieć się, gdzie jest góra, a gdzie dół opisanego zdjęcia. Michał widzi je całkiem inaczej. Jasny wielokąt umieścił u góry. Sprawia on tam większe wrażenie - że jest źródłem światła, bo stał się podobny do słońca wysoko na niebie.
Dla mojego wzroku najprzyjemniejsze jest umieszczanie źródła światła w lewej górnej ćwiartce. Dlaczego? Nie wiem i nie chce mi się szukać teoretycznych, obiektywnych uzasadnień, choć byłyby możliwe. Komponowanie, to działanie bardziej intuicyjne, niż racjonalne.
Dla widzenia zgodnego z intencją autora warto posłużyć się pewnymi wzorcami umożliwiającymi jednoczesne określenie góry i dołu zdjęcia. Tu takim wzorcem jest układ klamki i zamków drzwi (typowy układ, w którym łatwo określić górę i dół), w którego kontekście sfotografowano interesującą nas kompozycję.
Opis zdjęcia zamknę sentencją: „jak kropla rosy na łodydze trawy - tylko przez chwilę trwa, takie jest i życie ludzkie. Zawsze bądź czujny” (Mahawira do swojego ucznia).
Przez okno (fot.3) Piotra Śmiałka z Krakowa patrzę jak pijany.
Równowagi nie mogę utrzymać ani chwytając się płotu, ani drzew czy okna.
Tylko poziom parapetu trzyma się poziomu kadru.
Wszystkie inne przedmioty żyją własnym życiem - pijane na wietrze.
A ja - też wesolutki - wychylam się przez to otwarte przez Piotra okno i patrzę na pozorny chaos żywego świata... Dziękuję!
W fot.4 Jacka Czaplewskiego z Warszawy już niczego nie możemy się uchwycić - chyba dziewczyny, z nadzieją, że ona trzyma się w pionie.
Ale abyśmy się razem z nią nie przewrócili, zdjęcie trzeba by pokazywać ukośnie.
Widziałem kiedyś tak eksponowane na wystawie i wcale nie dlatego, że powypadały szpilki.
Autorowi i mnie zależy jednak na tym, abyśmy się z dziewczyną nie przewracali.
Nie zdziwiłbym się, gdyby ona szła do tyłu.
Skąd to wrażenie? Oko chce ją umieścić w centrum obrazu, cofnąć do środka.
Gdyby była z lewej strony, oko do środka ciągnęłoby ją przodem.
Nie wypadało by nie zwrócić uwagi w tym zdjęciu na białe i czarne pasy, ukosy dynamizujące, chwiejące kompozycją.
Fot. 3 i 4 (sposób budowania w nich przestrzeni i ruchu) dobrze ilustrują to, co Wasilij Kandyński napisał w pracy „Punkt i linia a płaszczyzna”: acentralne, swobodne linie proste są pierwszymi, które mają szczególne właściwości, a w pewien sposób analogiczne do barw „właściwych"
oraz różniące je od bieli i czerni. Szczególnie żółć i błękit zawierają w sobie diametralne różnice napięcia - tendencje do występowania ku przodowi lub do ruchu do tyłu.
Podstawowe linie proste (poziom, pion, przekątna, a szczególnie dwie pierwsze) przedstawiają swe napięcie na płaszczyźnie i nie wykazują najmniejszych tendencji do odrywania się od niej. W wypadku swobodnych linii prostych, a szczególnie położonych acentralnie, widać ich luźny związek z płaszczyzną: nie leżą one dobrze na płaszczyźnie i zdają się niekiedy przebijać ją. To właśnie różni je od mocno w płaszczyźnie siedzącego punktu; (w przeciwieństwie doń) są wyjątkowo mało statyczne”.
Gdy nie ma innych wyraźnych oznaczeń, górę i dół zdjęcia ustalam według zorientowania napisów na jego odwrocie. Tak też było z fot.5 Mariusza Pasternaka z Kwidzyna. Niezwykły wydał mi się ten obraz. Takie nie wiadomo co i jak. W odbiorze go zawodzą schematy perspektywy geometrycznej (ze zbiegającymi się liniami, przedmiotami malejącymi wraz ze wzrostem odległości), czy schematy perspektywy powietrznej (ze zmianą ostrości, kontrastu).
Gdy jednak popatrzyłem nań według zorientowania ustalonego na podstawie klatki (fot.6), gdy tę klatkę zobaczyłem, prysła gdzieś świeżość mojego spojrzenia.
Przestałem widzieć ten oto niepowtarzalny układ kierunków, plam, jasności, proporcji, tę żywą, czystą formę, a zacząłem widzieć jeden z tysięcy domów z oknami... Zacząłem patrzeć bardziej mózgiem, znaczeniami kształtów, pamięcią podobnych, martwych już doświadczeń, niż żywymi oczami widzącymi tu i teraz.
Jarosław Mulczyk z Bielska-Białej (może z wojska, bo podał przedziwny adres) w przewrotnej (dosłownie i w przenośni) fot.7 pt. „Drzewa uciekają stojąc”, uciekając od schematycznego widzenia konarów drzewa, przeistoczył je w biegnące nogi, wykorzystując nasz schemat widzenia nóg biegnącego człowieka. Wystarczy tylko obrócenie zdjęcia „do góry nogami”. Tu „do góry nogami” jest tożsame z nogami do dołu. Zdjęcie-żart, jak sam autor zauważył, odwołuje się bardziej do naszej pamięci, schematów wrażeń, niż do jednego, niepowtarzalnego widzenia tu i teraz. Receptą na twórczość może być postępowanie przeciwne niż normalne, dotychczasowe. Kiedyś, czytając jakiś poradnik dla fotoamatorów, zauważyłem, że chcąc być twórczym, trzeba by wszystkie „należy”, „trzeba”, „powinno się”, „nie wolno”... z tego poradnika zamienić na: można, niekoniecznie, wolno, jak chcesz. To, co sztywne, zamknięte, określone, ograniczone, odrzucić i otworzyć się na to, co elastyczne, otwarte, nieokreślone, nieograniczone. A gdy rozbijemy już schematy... i antyschematy, będziemy mogli być wolni i robić swoje po swojemu, czego wszystkim życzę.
Waldemar Frąckiewicz
ANALIZY FOTOGRAFII
Fotoocena 88/3
Fotoocena 88/4
Fotoocena 88/5