Prezentując poniżej tekst o malarstwie Janusza Sokołowskiego z Charlęża mamy świadomość, że jego sztuka nie jest twórczością ludową w akademickim znaczeniu tego słowa. (Red.) "Twórczość Ludowa", 1989, IV, 3, s. 9 -11.


Waldemar Frąckiewicz


Apokalipsa
Janusza Sokołowskiego

Z autobusu Transpedu jadącego z Lublina wysiadłem obok leśniczówki przed Jawidzem. Z szosy zszedłem na ścieżkę biegnącą wzdłuż płotu leśnictwa i prawie nie błądząc wyszedłem na skraj lasu, skąd zobaczyłem dom z wielkim malowidłem na białej ścianie: trzy pędzące konie.

Przed rokiem ta ściana była szara i pusta, a na dachu zmieniono strzechę. Od strony podwórka prawie nic się nie zmieniło. Przywitały mnie psy, kury, kot. Na „Tańcu” – wielkim obrazie obok drzwi – widać upływający czas, ukruszyła się nieco powierzchnia malowidła.

Pojawił się natomiast obok nowy, mniejszy obraz – „Zwierzęta”.

Janusz przywitał mnie sam. Uścisk dłoni delikatnej jak u pianisty, a nie rolnika.

- Mamusia poszła na pogrzeb znajomej.

Ojciec Janusza zmarł w 1981 roku a starsze siostry i brat od dawna żyją w mieście, przyjeżdżają czasem na wakacje.

- W tym roku hektary oddaliśmy państwu, został przydomowy ogródek, jest więcej czasu na malowanie.

Wspomniałem o roku śmierci ojca, gdyż od tego czasu wyraziściej, dobitniej wyzwoliła się siła, wizyjność, symboliczność jego malarstwa. Janusz nie uważa tego co robi za sztukę ludową, naiwną, surrealistyczną, schizofreniczną czy inną, jak niektórzy chcieliby ją określać. Jest sobą w tym, co maluje i jest to dla niego najważniejsze. Prace swoje nazywa pamiętnikiem. Pamiętnikiem bardziej osobistym, intymnym od tego pisanego, jaki mi dał do przejrzenia, gdzie codzienny obrządek, sianie, bronowanie, pielenie, żniwa, zwózka, orka, deszcz i słoneczna pogoda.

Malował kiedyś w plenerze, ale malowanie z natury go nuży.

- Musiałem zawsze obok drzewa postawić coś, co by znaczyło. Bo jest świat widziany i jeszcze coś innego i to właśnie zaznaczam w obrazach. A tak naprawdę chodzi mi tylko o siebie, bo to, co widzę naokoło mnie co mnie otacza, co maluję, to jest we mnie. Cały czas pokazuję swoje życie, swoje autoportrety, to, co jest na co dzień ze mną i ten drugi świat. W każdym obrazie jest ta dwoistość: to, co jest teraz i to, co było w przeszłości, żyjąca matka teraz i żyjący ojciec w młodości. Matka z obrazu to nie tylko moja mamusia, ale to wszystko, co widzialne, żywe – ziemia, planeta, przyroda.

Ojciec to nie tylko tatuś, który umarł, ale też ten, który opiekuje się przyrodą. Przyroda będąc widzialnym, jednocześnie jest odbiciem tego, czego nie widzimy. Wszystko, co istnieje składa się z tych dwoistości: męskiego żeńskiego, niewidzialnego i widzialnego, tego, co we mnie i naokoło mnie. Te dwoistości są jakby dwoma stronami jednej rzeczywistości.

Tak odczuwany świat przytłacza Janusza, grozi mu jak bandyci z obrazu „Teatr”.

Janusz, mimo tak głębokiego przeżywania rzeczywistości, nie traci nadziei na trwałość życia, na pokonanie wszystkich trudności. Węże są tego symbolem – „zrzucają one starą, za ciasną skórę, aby narodzić się na nowo”. Odrodzić się w szerszej rzeczywistości. Jego malarstwo to rozszerzanie samoświadomości. Oswajanie wewnętrznych żywiołów. „Obrazy to listy do matki” – czyli treść przeniesiona ze świata niewidzialnego do widzialnego, wewnętrzna komunikacja między dwoma światami Janusza, podświadomością i świadomością.

Sięganiu do najgłębszych emocji, pokładów podświadomości, do tego, co przeczuwane, lecz do końca nieogarnięte, towarzyszy duży lęk. Malując swoją senną wizję z goniącymi go hienami wyzwolił w sobie tak duży lęk, że musiał zniszczyć obraz, gdyż w przeciwnym wypadku wizja, wyzwolone emocje mogłyby zniszczyć jego samego. Wchodząc na rozwalający się mur, oddzielający, a zarazem łączący oba światy, chce ustrzec się przed atakującymi go hienami – przed lękiem przed nieznanym. Może nabrać do nich dystansu i zarazem ogarnąć obydwa światy, ale może też zostać przez ta światy pochłonięty, pożarty przez hieny. („Mur to nieszczęście, hieny to Bóg”). Janusz Sokołowski, Hieny
Tak odkrywany świat wzbogaca Janusza, ale jednocześnie zagraża mu swoją siłą, wielkością. Janusz uważa się za istotę słabą, ułomną w stosunku do tego, co niewidzialne, jednak uważa to za równie ważne a nawet ważniejsze dla niego, do czego tęskni jak chłopiec z obrazu „Ślepcy”. „Ślepcy” to dwa światy istniejące oddzielnie obok siebie, nie komunikujące się ze sobą.
Janusz Sokołowski, Ślepcy
Towarzyszy mu również świadomość, że pewne problemy, możliwości odchodzą, mijają. „Zmierzch” to to, czego nie może pojąć, „doścignąć”, co odchodzi.

Przekonany jest, że on, jak i każdy człowiek, ma dany krótki czas na poznanie, uporządkowanie tego, co w nim samym i wokół niego. Jeżeli tego nie uczynimy w tym czasie, to świat się rozleci. Ludzie na ziemi są jak dzieci zaaferowane zabawą. Nie zauważają ogromu sił rzeczywistości, jak na obrazie „Niebezpieczne zabawy”, w którym na bawiące się dzieci pędzą konie.

W świecie Janusz nie ma wyraźnej granicy między tym, co wewnątrz niego, a tym, co na zewnątrz. To, co go otacza jest odbiciem tych sił, które są również w nim, które tworzą całą rzeczywistość. Twórczość jego jest spontaniczną ekspresją sił tkwiących w jego psychice, w rzeczywistości. Rysuje najpierw ołówkiem na kartonie plan swojej wizji. A intelektualna interpretacja przychodzi dopiero później. Plany umożliwiają, ułatwiają mu tworzenie różnych kolorystycznie wersji jednego tematu i odtwarzanie, replikę obrazu, którego już nie ma w domu.

Nie zabiega o wystawianie swoich prac, ale chętnie udostępnia je zainteresowanym. Wiele z nich znalazło się w nieznanych rękach po wystawach w Lublinie, Elblągu, Krakowie. Niektóre są już dostępne tylko na zdjęciach, przeźroczach. Malarstwo jego jest mi emocjonalnie i intelektualnie bardzo bliskie. Zawiera wartości obiektywne, takie które mogą otworzyć odbiorcy oczy na przestrzenie nie dostrzegane w codziennym, płaskim postrzeganiu świata.


Dom artysty przedstawiony na tych zdjęciach spłonął z częścią obrazów w 1990 roku. Janusz Sokołowski chorował i zmarł w 1996 roku.

diaporama część 1.
Janusza Sokołowskiego i jego obrazy można obejrzeć w diaporamie,
z której zdjęcia bez dźwięku i rytmu po kliknięciu
APOKALIPSA JANUSZA SOKOŁOWSKIEGO

najwięcej obrazów z komentarzami malarza tu:
Malarstwo, Janusz Sokołowski

"Moje obrazy ..." - list Janusza Sokołowskiego


Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX