TREŚĆ FORMY

Dopełnieniem poprzedniej fotoanalizy i połączeniem wątków wcześniejszych FOTOocen jest zestaw trzech zdjęć ( "Gwiazdy nocy", fot. 2, 3, 4) i list Pawła Janczaruka z Zielonej Góry.

List wygląda na pastisz, parodię naukowo-artystowskiego języka - jest to jedno długie zdanie. Przez swoją formę i treść może być trudny i niejasny, więc postanowiłem uzupełnić go swoimi [w kwadratowych nawiasach] wyjaśnieniami, interpretacjami, wątpliwościami:
"Wyimaginowana rzeczywistość [zarejestrowane formy są tworami wymyślonymi przez człowieka; to, co istnieje na zdjęciach, nie istnieje poza fotografią - np. takie rozbłyski lampy; najważniejsze w tej fotografii jest to, co wymyśla sobie autor i odbiorca, co dzieje się w ich psychikach], minimalizująca formę fotograficzną [posługująca się niewieloma elementami wizualnymi; fotografia jest tylko pretekstem, słabym odbiciem tego, co dzieje się w człowieku] doprowadzając do jej uniwersalności [elementy formy - jak światło w ciemności, krzyż, jasny trójkąt, strzałka, owal - mimo, że mogą to być umowne znaki drogowe, oparte są na bardzo silnych bodźcach wizualnych. Intensywne wrażenie wywołane przez takie bodźce oparte jest na powszechnych (uniwersalnych) psychofizjologicznych uwarunkowaniach funkcjonowania naszego oka i mózgu. Czysta forma niesie treści, napięcia powszechne dla psychiki, życia, istnienia - to rozwinę później], odkrywcza [odkrywająca naszą podatność na odbiór takich bodźców; odkrywająca to, co w człowieku podświadome] i zarazem konstruująca [łącząca elementy w znaczące całości] , mogła powstać zawsze i wszędzie [bo odwołuje się do tego, co w człowieku powszechne], rzeczywista, a jednocześnie uniwersalna, traktująca elementy banalnej rzeczywistości jak rekwizyty, a zarazem dematerialna, udoskonalona swą wewnętrzną suwerennością [suwerenność to niezależność od innego, niepodległość lub najwyższa władza, zwierzchnictwo. "Wewnętrzna suwerenność" jest albo masłem maślanym, albo wyrażeniem niejasnym. Czyżby "wyimaginowana rzeczywistość" była niezależna od samej siebie, czy od sfotografowanych przedmiótow i psychiki autora ?], uczy nas postrzegania piękna w rzeczach prostych, ale nie prostackich [prostackie to pewnie takie, w których nie przejawia się ani psyche, ani nic więcej], realistycznie abstrakcyjna [to sformułowanie mi się podoba. Tzw. abstrakcje - te znaczące - są poza widzeniem pewnych aspektów przedmiotów, np. okrągłości, też odbiciem czegoś bardzo konkretnego, realnego, np. właściwości i budowy siatkówki oka i funkcjonowania ośrodków wzrokowych mózgu, a treść czystej formy jest odbiciem realności napięć psychiki], jest pretekstem do demonstrowania nowych wizji, wprowadza w rzeczywisty świat nierzeczywistości [to, co niematerialne, nieuświadamiane (dla niektórych nierzeczywiste) wciela się w przedmioty, formy na obrazku], jest fotografią o fotografii [raczej czymś więcej], jest studium elementarnych kształtów, linii, rytmów, plam, światła i mroku [w którym można odczytać odbicie podświadomości fotografa, a może i coś więcej], taka jest ta fotografia".


Jeden obrazek wart jest stu słów - mówią posługujący się pismem chińskim, więc mówmy dalej, opierając się na symbolice Wschodu i Zachodniej psychologii.

Z ciemności (tajemniczości, nieświadomości, nieokreśloności, potencjalności, bierności) wyłaniają się światła (uświadamiające, ujawniające, konstruujące, czynne, tworzące). Lewa strona to przeszłość, uczucia, egoizm, introwersja, pamięć, matka. Krzyż w owalu (znak zakazu zatrzymywania się) wymusza koncentrację na punkcie przecięcia, zatrzymanie. Konkurencyjnym bodźcem jest promieniujące duże światło z prawej strony (przyszłość, altruizm, ekstrawersja, ojciec, aktywność, postęp).

W środkowym zdjęciu najsilniejszym bodźcem jest jasny trójkąt z dziećmi biegnącymi w podobnym kierunku, co w pierwszym zdjęciu promieniowało światło. Kierunek do dolnego lewego rogu jest kierunkiem cofania się, regresji, powrotu do dzieciństwa, zajęcia się sobą, konfliktów, a prowadzi do początku, narodzin, wody. Tu ten kierunek dominuje, choć światło promieniuje odwrotnie.

W ostatniej fotografii jest mniej wewnętrznych konfliktów. Kierunek czytania (patrzenia), kierunek promieniowania, kierunek wskazany strzałką, są podobne, pogodzone. Czemu uległy ? Lewy górny róg (zapowiedziany, wskazany strzałką znaku ostrzegawczego na wcześniejszym zdjęciu) to powietrze, pustka, obserwator, dystans, a dominujący kierunek (napięć, konfliktów, potrzeb, instynktu, uporu) prowadzi do prawego dolnego rogu - materii, porażki, Ziemi.

Psychologicznie można by domniemywać, że autor z dużymi konfliktami w dzieciństwie (z ojcem ?) został z tego dzieciństwa wygnany chłodnym nakazem świadomości, któremu uległ i z podświadomymi nierozwiązanymi konfliktami, napięciami podąża pogodzony (?) ku śmierci.

Nie zdziwiło mnie, gdy niedługo potem otrzymałem od tegoż autora zdjęcia z obozu zagłady. Krematoryjny komin znalazł się w prawej dolnej ćwiartce czterozdjęciowego zestawu i skierowany był do lewego górnego rogu. W sposób naiwny, ale narzucający się można odczytać również klepsydrowatość czarnych ramek wszystkich zdjęć tego autora, laureata I nagrody w konkursie "Starość" w "FOTO" 2/89. Jego fotografie są głębokie, ale pesymistyczne, chłodne, żeby nie powiedzieć wysterylizowane.
Reprodukowany zestaw można odebrać jak utwór muzyczny. Muzyka jest najbardziej "abstrakcyjną" sztuką, bo budowana jest z napięć, współbrzmień, przebiegów, nastrojów..., które odwołują się i wywołują analogiczne napięcia w psychice odbiorcy. Te napięcia są dla mnie czymś bardziej realnym, konkretnym, stąd dziwi mnie nazywanie ich "abstrakcją". Można na te napięcia, na czystą formę nakładać różne powierzchowne treści, anegdotki, interpretacje. Ale są one tylko protezami w odbiorze Sztuki, bo Sztuka odwołuje się do całego człowieka, jednocześnie do komórek narządów zmysłów, do struktur korowych mózgu i do wszystkich pośrednich pięter integracji układu nerwowego, do świadomości i podświadomości, emocji i intelektu. Anegdota, słowna interpretacja, ujmują tylko niektóre aspekty Treści Czystej Formy. (Tu proponuję teorię sztuki Witkacego)

W gotyckiej rozecie (fot.1 Artura Żurawskiego z Chojny) mamy połączenie abstrakcyjnej formy koła z organicznymi kształtami. U nas kula, koło (u Hindusów owal) jest kształtem najdoskonalszym symbolizującym absolut. Elipsa na zdjęciu to fotograficzna deformacja (patrzenie od dołu), przybliżająca kształt koła do kształtu plamki żółtej - pola siatkówki oka odpowiedzialnego za ostre widzenie. Przyczynia się to - w patrzeniu z dużej odległości - do współbrzmienia tego, co w nas, z tym, co na zewnątrz nas. Naśladowanie organicznej, naturalnej formy twarzy, włosów w rzeźbie, nie dorównuje przypadkowości (naturalności) form powstałych w wyniku destrukcji tego tworu ludzkich rąk. To, co jest na zdjęciu, bardziej mi odpowiada niż to, co widziałem na własne oczy, a i zniszczenia ubogacają chłód szlifowanego kamienia.

W fot.5 Waldemara Wieszyńskiego z Siemianowic, deformacja fotograficzna i właściwości naszego widzenia, wprowadziły niejednoznaczność: ta sama konstrukcja z lewej strony wydaje się być płaszczyzną, a z prawej formą przestrzenną. Pion, poziom, krzyż, czerń, biel, wyznaczają płaszczyznę. Nieostrości, szarości, ukosy, budują przestrzeń. Autor kształtowanie prawej strony zdjęcia oddał w dużej mierze przypadkowi - naturze, słońcu i właściwościom optyki aparatu.


W fot.6 Mieczysław A. Stankiewicz ograniczył się tylko do poprawnej rejestracji - dokumentacji "dna wanny po awarii sieci wodociągowej na Osiedlu ZWM w Opolu" . Ta, na pierwszy rzut oka zagadkowa forma, budzi skojarzenia z czymś organicznym.

Fot.7 Arkadiusza Szota z Miłkowa została stworzona zarówno przez naturę kształtującą wnętrze groty, sztuczne oświetlenie wybierające jeden z nieskończenie wielu aspektów tej formy, jak i decyzje fotografa podobnie wybierającego i człowieka oglądającego zdjęcie. Nieokreśloność, przypadkowość (?), niedomówienia, wieloznaczność formy z tego zdjęcia, pozwalają na bardzo indywidualny, subiektywny odbiór. Praca ta jest ekranem na projekcję osobistych skojarzeń. Ja widzę tu np. białego ducha z uniesionymi rękami i czaszką z czarnymi oczodołami. Poniżej czaszki - nieco w lewo - głowę kota, a w prawo - głowę ludzką i poniżej psią. Gdy pierwszy raz patrzyłem na to zdjęcie, widziałem też co innego. Teraz, mimo że zanotowałem swoje spostrzeżenia na odwrocie zdjęcia, nie mogę tego dostrzec. Pewnie co innego ujawni się po zreprodukowaniu tego zdjęcia i po obejrzeniu go przez różne osoby w różnych momentach. Myślę, że w tych różnych postrzeżeniach ujawniają się twory natury - naszej wrodzonej podświadomości i kultury - tego, co nabyte świadomie i podświadomie.

Świat widzimy przez deformującą (?) optykę naszych emocji, oczekiwań, potrzeb, doświadczeń...

Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX

ANALIZY FOTOGRAFII