Ktoś
śledzący „FOTO-oceny” powiedział mi, że nie lubię krajobrazu. Jest wręcz
przeciwnie. Bardzo lubię krajobraz i pewnie dlatego mam bardzo duże wymagania
do jego fotografii. Sam takich zdjęć zrobiłem najwięcej. Do Redakcji chyba też
najwięcej przychodziło zdjęć z pejzażami. Ale wśród nich rzadko trafiała się jakaś
perełka:
*
przestrzeń, w której
można by się rozpłynąć;
*
panorama nie
ograniczona kadrem, jak klapkami na oczach;
*
drzewo, o które można
by się oprzeć;
*
bór, który
przywoływałby słowa: „gdy wchodzę w las staję się drzewem, co w swojej ciszy
się rozrosło”;
*
wiosenne liście buka,
które nie straciłyby swojej świetlistości (w cieniu majowych buków jest
słoneczniej niż na otwartej przestrzeni);
*
wodospad, który nie
drażniłby milczeniem, bezruchem na fotografii;
*
człowiek, który nie
byłby tylko dolepionym sztafażem; ...
Aby
zrobić takie zdjęcie trzeba być otwartym na to co nas otacza ale i na to co
tkwi głęboko w nas – na tę samą energię, która przepływa przez nas i otaczającą
przyrodę. Odczujemy to idąc bezmyślnie, bez celu. Samotnie, by emocje i uwaga
nie były rozproszone. Idąc tak, nagle uświadomimy sobie, że stoimy i bezmyślnie
patrzymy. PATRZĘ. Zapatrzyłem się. Nie wypatruję dzięcioła, nie rozpoznaję
Szczytu Mięguszowieckiego, nie nazywam zawilca gajowego, ... Nie ma nawet mnie.
A jest WSZYSTKO. Zatrzymałeś się, zatrzymało się Twoje myślenie i do nikąd nie
zmierzasz, znikąd nie idziesz, JESTEŚ TU I TERAZ a jednocześnie zawsze i
wszędzie a może poza czasem i przestrzenią. PUSTKA I WSZYSTKO. Duchowy orgazm. (Polecam
haiku – japońskie krótkie formy poetyckie, będące zapisem duchowych doświadczeń
wyrosłych m.in. z wizualnej wrażliwości na Naturę.)
Czy jest możliwe zrobienie zdjęcia, które by taki stan wywoływało lub choćby przypominało?
Fot.1., którą przysłał Ryszard Rząd z Malborka – tak
jak pozostałe – jest bardzo zwyczajna, normalna ale jednocześnie promieniuje
jakąś pozytywną, dobrą energią. Wartość tych zdjęć – zwłaszcza 2. i 3. – opiera
się na wizualnych subtelnościach, które łatwo mogą być zniszczone przez złą
reprodukcję.
Fot.
2. Tadeusza Zająca z Kielc jest
pełna światła – promieniują nawet cienie a śnieg w słońcu nie razi; mimo mrozu
jest przytulnie. Stojąc w ciszy w takim lesie można stracić swój ciężar,
roztopić się, stać się przestrzenią otulającą drzewa. Tu mówi przyroda a
fotograf jej nie przeszkadza, wykorzystując maksymalnie perfekcyjnie
właściwości optyki i chemii. Trudno mówić tu o jakiejś kompozycji – może
zdjęcie zostało cyknięte ot tak, bezmyślnie, pod wpływem jakiegoś
nieuświadomionego impulsu. IMPULSU.
Analizując, wyodrębniając pojedyncze
drzewa, można by dostrzec symetrię z pniem dokładnie w centrum i taką świadomością „naiwności kompozycji”
popsuć sobie wrażenie. Ta zakamuflowana, podświadoma symetria może przyczyniać
się do zatrzymania naszego spojrzenia (myślenia), do kontemplacji. „Strumień”
(fot. 3) Michała Rażniewskiego z
Jeleniej Góry jest na matowym papierze, woda ma odcień na granicy czystej bieli
i najjaśniejszej szarości – jest odcieniem miękkim, puszystym, nie zimnym i
nawet nie mokrym. Kompozycja symetryczna
– najprostsza z możliwych, jest jak nasze odbicie w lustrze. Poruszone listki z lewej strony dodają jej
życia. O ile w lesie takim jak na fot. 2. bywałem, więc łatwo mi przywołać
jego-mój niezwykły nastrój, to strumienia w ten sposób raczej nie widziałem.
Wartość fot. 3 tkwi nie tyle w wodospadzie co w jego fotografii, w obrazku,
który mam przed oczami. Gołym okiem nie zobaczymy w ten sposób strumienia, różne czasy otwarcia migawki dadzą inne efekty.
Natomiast fotografia 2. jest jak szyba, przez którą patrzę na krajobraz – słońce, śnieg drzewa w lesie
są tam ważniejsze od fotograficznej odbitki.
Te dwie prace są bardzo fotograficzne, choć odmiennie. Fot.
4., 5., 6. wydają się być bardziej wyrafinowane, przemyślane (co nie znaczy, że
lepsze czy gorsze). Zwłaszcza fot. 4 Anny Orczyk z Warszawy wskazuje na
dużą świadomość w kształtowaniu zdjęcia.
Zwrócę uwagę na niektóre jego
elementy, smaczki: *
cienie drzew – obiektów
nieobecnych w kadrze, ich zetknięcie jak dłoni; *
perspektywa zbudowana
zbieżnością tych ciemnych cieni oraz świetlistym niebem nad horyzontem i krzewem
z prawej strony jako planem pośrednim (góra nieba została przyciemniona przez doświetlenie pod powiększalnikiem); *
na horyzoncie wyraźnie
widoczne całe sylwety nieulistnionych drzew na tle jasnego nieba; *
szpaler ten zakręca i
ukośną linią ginie za widnokręgiem; *
panoramiczny format. 1)
patrzę na pole z drogą i dym – nic nadzwyczajnego 2)
ale człowiek, koń, wóz każą mi skoncentrować wzrok na sobie, więc wpatruję się
tam a wtedy stoję na drodze i dym przelatuje przez moje włosy. Wchodzę w
zdjęcie. Dobra sztuczka. Mariusz
napisał: „nastrój tego zdjęcia jest chyba zbliżony do mojego charakteru”. Też
chodziłem po takich polach: Zapatrzyłem się w dal ... Patrzę pod nogi Widzę ją po raz pierwszy Tę samą drogę.
Nie
wiem jakie intencje miał Jarosław Kubalski z Kielc robiąc fot. 6
ale mnie uderza w tym obrazku podobieństwo form drzew i człowieka, jego
stopienie się z otoczeniem, zamaskowanie człowieka przez plamy świateł i cieni.
Kusi mnie aby obciąć prawą stronę zdjęcia z innymi formami i kontrastami ale
wtedy człowieka będzie można łatwiej odnaleźć, wyodrębnić, a nie o to tu chyba
chodziło. Niech mówi CAŁOŚĆ.
Bedąc w takim lesie pomyślałem o zrobieniu panoramy (360 stopni), którą można by eksponować w postaci walca, do którego środka by się wchodziło i obracając się wokół własnej osi - oglądało.
W lesie obracając się wokół własnej osi zobaczymy w jednym momencie białe ośnieżone pnie a po półobrocie - pnie czarne na białym śniegu.
W lesie ważne jest wrażenie bycia w nim, zanurzenie, otoczenie drzewami a może przez to utożsamienie się z nimi, a nie tylko patrzenie na nie.
Fot. 5. Mariusza Krzemińskiego z Praszki
na pierwszy rzut oka wydała mi się banalna. Ale nie. Jest interesująca
wizualnie. Zmusza mnie do dwóch zasadniczych spojrzeń:
Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX