MIŁOŚĆ I LĘK

Tymi słowami chciałem odwołać się do wspólnego nam wszystkim doświadczenia. Doświadczenia najbardziej pierwotnego, przedkulturowego, prereligijnego ?

Wszystkie motywy ludzkich zachowań można sprowadzić do miłości i lęku.

Słowa te dla różnych ludzi mogą nieść różne znaczenia, więc proponuję definicję: miłość, to życzliwe odniesienie do drugiego niezależne od uczuć, emocji ale na pozytywne uczucia otwierające (to otwieranie siebie przez wybór, decyzję, wysiłek woli). Życzliwe, więc dobrze mu życzące i w tym kierunku działające. Miłość tak rozumiana jest jednym z niewielu elementów przekraczających naszą naturę zwierzęcą. Drugim jest możliwość samooszukiwania się. Innych wprowadzać w błąd, kierować się emocjami potrafią też zwierzęta. Oszukiwanie siebie (nieświadome) i innych (świadome) są konsekwencją lęku.

A co to takiego lęk? Skąd i po co ?
Lęk jest podstawową emocją, mechanizmem umożliwiającym nam przetrwanie, ustrzeżenie się przed zagrożeniem. Gwarancją przetrwania noworodka jest obecność opiekuna, matki. Opuszczenie jest równoznaczne ze śmiercią, dlatego dziecko przywołuje krzykiem, gdy się od niego zbytnio oddalić. Lęk przed byciem opuszczonym, odrzuconym, niezauważonym dla oseska jest lękiem przed biologiczną śmiercią.

Różne doświadczenia z naszego wczesnego dzieciństwa uczą nas pewnych zachowań, emocji na przyszłość. W późniejszym życiu, aktualne sytuacje podobne do tych najdawniejszych, mogą wyzwalać pierwotny lęk. Dziecko kochane nie musi ciągle zwracać na siebie uwagę. Jest zawsze ważne, zauważane, ma duże poczucie własnej wartości. Dziecko niekochane, by zaistnieć w rzeczywistości społecznej, krzyczy. Dorośli mają więcej zachowań temu służących. Wszystko, co nie jest miłością, jest podświadomym wołaniem o pomoc: "Jeśli nie jestem kochany, to niech chociaż będę potrzebny, doceniany, zauważany, ważny, niech mam władzę, niech się mnie boją," ... . Wszystkie te motywy wyrastają z niedostatków miłości, z lęku i lęk mogą w innych wyzwalać. Odpowiadanie lękiem na lęk może eskalować do wrogości, agresji, zabójstwa, samobójstwa.

Konsekwencją braku poczucia bezpieczeństwa w pierwszych latach życia jest później większa podatność na depresję, nowotwory. Paradoksalnie, lęk przed śmiercią prowadzi do śmierci. Jak można przerwać ten destruktywny zamknięty krąg ? Odpowiedź jest prosta: na lęk, agresję, nie odpowiadać lękiem, agresją. Nie jest to łatwe zadanie, bo emocje lęku, złości budzą się w nas mimowolnie. A oszukiwanie się, że ich nie mamy, podświadome tłumienie ich, też działa destruktywnie, jeżeli nie na innych to na nas samych.

Dzieci, które doświadczały obcości w rodzinie, często później deklarują miłość do ludzkości czy "wszystkiego co żywe". Taka deklaracja może być objawem, ekspresją stłumionej złości na własną rodzinę. Osoby te mają trudności z kochaniem konkretnej osoby.

Myślę, że jednym ze sposobów przezwyciężenia tych trudności jest refleksja: "tak naprawdę to on nie walczy ze mną, ale jak dziecko upomina się o miłość swoich rodziców". W podświadomej projekcji filmu-doświadczeń z dzieciństwa na inną osobę w dorosłości, następuje generalizacja. Ktoś, kto w dzieciństwie bał się ojca, w dorosłości może reagować lękiem na każdego, kto stawia wymagania, ocenia, np. na nauczyciela, księdza, policjanta, czy ogólnie na starszego mężczyznę. Podobne generalizacje włączają ograniczony nieadekwatny zestaw emocji, gdy nie spostrzegamy drugiej osoby jako niepowtarzalnego indywiduum, lecz jako reprezentanta jakiejś kategorii. Takie uogólnienia szybciej się tworzą w sytuacjach lękowych, gdy nasza świadomość jest mniej refleksyjna.

Gdy dziecko krzyczy lub pluje na matkę, a ona je uderzy lub odepchnie, to dziecko się nauczy, że w ten sposób może chociaż zwrócić na siebie uwagę, zaistnieć, skoro nie może być kochane. Ale ciągle będzie musiało w ten sposób sprawdzać czy istnieje. Przytulając je, matka może przerwać taki ciąg.

Jeśli nie potrafisz przytulić "wroga", to się za niego chociaż pomódl, bądź mu życzliwy. Źródło twoich emocji jest głęboko w tobie, a w zewnętrznym świecie tylko znajdujesz preteksty, by te emocje ujawnić. To Źródło emocji ma związki z najbliższymi osobami z dzieciństwa.

Życzliwość, przebaczenie drugiemu daje nam samym co najmniej tyle dobra, co i jemu. Człowieczeństwo pozwala na przyjrzenie się własnym emocjom i postępowanie nie wymuszone nimi, lecz wolną wolą i dobrem.


Po spotkaniu z Hellingerem dodam:
Na dobro odpowiadaj dobrem (tak dzieje się naturalnie) - zrób to z nadwyżką.
Na cios odpowiadaj ciosem (tak dzieje się naturalnie), ale mniejszym.
Odpowiadając na cios tylko wybaczeniem, pokazujesz swoją wyższość - poniżasz.
Ignorując cios - ignorujesz jego sprawcę (a może i siebie). Przerywasz wymianę. Odrzucasz.

Kto odrzuca rodziców nie jest kochany przez innych.
Kto nie kocha matki - nie może kochać partnera.
Kto odrzuca własną matkę - odrzuca własne dziecko.
Kochaj w waszym dziecku współmałżonka. Ale nie kochaj dziecka w miejsce współmałżonka.

Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX


CZŁOWIEK W FOTOGRAFII

Wszystkie motywy ludzkich zachowań można sprowadzić do miłości i lęku. Miłość i lęk - towarzyszące nam zwłaszcza w relacjach międzyludzkich - mogą przybierać różne konkretne formy.
Fotografowanie może mieć w sobie coś z podglądactwa, które wynika z potrzeby zbliżenia (miłości) i z lęku przed wzajemnością, kontaktem. Aparat bywa barierą obronną oddzielajacą osoby. Fotografując można zaspokajać potrzebę dominacji: "to ja cię ustawię do zdjęcia, to ja zabiorę twój wizerunek i jakoś wykorzystam". Można próbować zwrócić na siebie uwagę, dowartościować się towarzystwem cenionej osoby, którą (lub z którą) się fotografuje. "Jeśli nie jestem kochany, to niech chociaż będę doceniany, potrzebny, zauważany, ważny, niech mam władzę, niech się mnie boją ..."
Można wszystko robić, ale człowiek różni się od innych stworzeń samoświadomością i ocenianiem własnych dzieł, zachowań. A samoświadomość można rozszerzać uznając jak najwięcej różnych (często sprzecznych) motywów jednego czynu.
Czy to co robię rozszerza moją świadomość ? Czy jest podświadomym wołaniem o pomoc ? (Wszystko co nie jest miłością jest wołaniem o pomoc). A ogladając cudze zdjęcia na ile utożsamiam się z ich autorem? bohaterem? Dlaczego ? Co dają fotografie poza zaspokajaniem ciekawości, szukaniem trwałości, bezpieczeństwa, przynależności w przemijaniu pokoleń i siebie ? Czy po to produkuje się dokumenty historyczne ? Co jest ważniejsze - osoba, czy przedmiot, kultura ? Czy fotografia może być płaszczyzną spotkania osób, czy tylko rejestracją osobników, osobistości ?
Odpowiadając na te pytania warto pamiętać, że człowiek jest jedyną istotą, która potrafi samą siebie oszukiwać. Oszukiwanie wynika z lęku. A lęk jest objawem niedostatków miłości. Człowiekowi trudno jest przyjąć całą prawdę o sobie, jeśli nie czuje się wystarczająco kochany.

Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX


PSYCHOLOGIA dla ANIMATORA

 

Rodzic , ojciec, to osoba która stawia wymagania, ocenia, podziwia, karze, uczy, pomaga, broni.

Relacje z ojcem rzutujemy na relacje z innymi znaczącymi osobami pełniącymi podobne funkcje, dominującymi z urzędu, jak nauczyciel, ksiądz, policjant, szef.

Pozytywne a i negatywne doświadczenia, oczekiwania, emocje z rodziny przenoszone są na osoby pełniące takie funkcje.

Potrzeba autorytetu ale też bunt, opór, negatywizm - często zauważane w sytuacjach pedagogicznych – mogą mieć swe źródło w relacjach rodzinnych.

 

Animator, menedżer, instruktor, pedagog, to role wymagające osobowości dominującej (?).

Do takich ról mogą garnąć się osoby opierające swoje poczucie własnej wartości (głębiej: bezpieczeństwa) na dominacji. Podobnie, negatywne ocenianie innych może służyć dowartościowaniu się. Takie patologiczne motywacje też tworzą podłoże napięć, konfliktów między nauczycielem a uczniem.

Czy i kiedy zauważasz to w swoim doświadczeniu i co z tym robisz ?


Wypowiedzi studentów dopełniające artykuł Psychologia dla animatora:

_______________________________________________________

 

 

Wydaje mi się, że ojciec, jak i matka, jak i każda osoba należąca do rodziny, wywiera wpływ na kształt osobowości każdego człowieka. Rodzina jest tym pierwszym środowiskiem, z którym stykamy się w życiu i na pewno ma to ogromne znaczenie.

 

***************************************************************************

 

Nie chcę być pedagogiem, bo moje rodzinne uwarunkowania z pewnością będą rzutować na pracę z ludźmi. W kontakcie pedagog – wychowankowie relacje powinny być uśrednione – nie ma osoby dominującej i podporządkowującej. Jest autorytet oparty na równości. Jednak nie uważam, by rodzinne relacje rzutowały na pracę menedżera. Przynajmniej staram się wierzyć, że tak jest. Nie wiem, czy da się cos zrobić z tym, jak ukształtowała człowieka rodzina. Wiele – wydaje mi się – zależy od rodziny, którą stworzy samodzielnie ten człowiek, czy sam będzie umiał znaleźć tam spełnienie i poczucie bezpieczeństwa.

 

***************************************************************************

 

Myślę że powody dla których ktoś podejmuje się roli animatora, menedżera, instruktora czy pedagoga nie wynikają w żadnym stopniu z dominującej osobowości. Wręcz osobowość taka jest niepożądana w tych profesjach, gdyż powoduje sytuacje patologiczne jeżeli patrzeć przez pryzmat kwalifikacji zawodowych. Osoby uprawiające wymienione zawody nie powinny posiadać w sobie żyłki dominatora, gdyż w moim mniemaniu wyklucza to je z możliwości prawidłowego wykonywania powierzonych im zadań. Zamiast partnerskiego traktowania osób, z którymi współpracują, będą one bowiem próbowały narzucać swoje zdanie, co musi rodzić konflikty. Osoby o takim usposobieniu nie powinny być dopuszczane do pełnienia funkcji o charakterze pedagogicznym. W pewnych przypadkach mogą się one sprawdzić w roli menedżera, jednak zależy to też od realiów, w których przyjdzie im pracować, oraz od określonej sytuacji w jakiej się znajdą.

 

***************************************************************************

 

            Jestem osobą o silnym charakterze, z cechami dominacji, ale nie oznacza to, że dążę do zniewalania innych. Wydaje mi się, że czasem „rozstawiam po kątach” innych choćby nieświadomie. Zachowania wynosimy z domu, od rodziców. Nigdy jednak nie próbuję podwyższać swoją wartość kosztem innych. Nie oceniam i staram się nie krytykować. Zawsze kiedy poznaję kogoś nowego, zawsze odnoszę się do niego z szacunkiem, bez oceniania. Nie lubię konfliktów, dlatego wszelkie nieporozumienia rozwiązuję poprzez tylko i tylko rozmowę „twarzą w twarz”.

 

***************************************************************************

 

Mam własne zdanie, ale staram się nie dominować. Proponuję raczej kompromis...

 

***************************************************************************

 

            Dla każdej grupy zawodowej można „stworzyć”, określić mniej lub bardziej konkretną właściwą psychologię. Animacja jest taką dziedziną, w której trudno określić jedną sztywną ramę funkcjonowania zawodowego osób zajmujących się nią. Każdy animator charakteryzuje się własnymi, niepowtarzalnymi predyspozycjami (związanymi m.in. z genami, wychowaniem i innymi uwarunkowaniami). Tu śmiało można mówić o psychologii różnic indywidualnych. Natomiast charakter pracy animatora wymaga – moim zdaniem – przede wszystkim elastyczności, kreatywności i odpowiedniej dozy wrażliwości...

 

***************************************************************************

 

Nie zastanawiam się nad różnymi dziwnymi dla mnie rzeczami – nie wnikam w ich głąb – tok. A mój ojciec nosi zegarek a ja nie – ale właśnie dzisiaj dałem do naprawy, choć nie wiem czy będę go nosił – zniewala mnie. Ale to już tak na boku i nie istotne.

 

***************************************************************************

 

Animator, menedżer, instruktor, pedagog to role wymagające nastawienia na partnerstwo. Relacje koleżeńskie między nauczycielem, a uczniem chronią przed napięciem i konfliktami.

___________________________________________________________________________

 

 

Wypowiedzi studentów zebrał: Radosław Kondzioła, III rok AiMK

Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX