FOTO 11-12 /1987

 

 

Nadal odpowiadam na listy kierowane do mojej poprzedniczki – ,,Pani A.T.P.” jak zaadresował pan Marek Moryc z Pabianic. Czasem zwłaszcza w przypadku tego Czytelnika, mam wątpliwości, czy wolno mi zaglądać do tak adresowanej korenspondencji. Pan Marek – ,,Fotomaniak” (tak się podpisuje) darzy szczegulną sympatią Panią A.T.P. Chyba dlatego zamazał podpis na ładnym znaczku z wydrą. Listy jego są wieloznaczne, dowcipne, inteligentne (może poetyckie ?), z rysunkami – pismo czasem tak niestarnne, że nieczytelne. Niekonwencjonalne w formie i treści. Dla urzędnika od pieczątkowych pism, maszynowych druków są nienormalne, podejrzane, budzą wątpliwości. Na pewno nie są normalne w sensie statystycznym – nie są przeciętne. I to ich zaleta. Niezdrowy, ograniczony jest ten, kto ma wszystkich i wszystko poszufladkowane.

 

A teraz nieco o stereotypach. Dostałem do oceny dwa zdjęcia (Cezarego Bartczaka z Oleśnicy i Marcina Hołdy z Krakowa), które są prawie swoim lustrzanym odbiciem. Sam też mam kilka takich kiczowatych ujęć    ,,nieskończoności dalekich dróg”. Czasem to, co widzimy samo narzuca nam sposób fotografowania. Tak jest też chyba z drogami, których niekończącą się długość trudno pokazać inaczej, zwłaszcza gdy idziemy a nie lecimy jak ptak. Droga wypełniająca całkowicie dolną część zdjęcia i zawężająca się niemal do punktu na horyzoncie ,,wsysa” nasze spojrzenie i nas. Prostota, psychiczny (niemal archetypowy) przymus takiego a nie innego widzenia i fotografowania mogą stać się pretekstem do uruchamiania erudycyjnych, filozoficznych interpretacji (patrz: artykuł J.Buszy w ,,Fotografii” 1(21)'81). Patrząc na zdjęcia w sposób schematyczny stwierdzimy, że są takie same. Spróbujmy jednak do każdego podejść indywidualnie – przecież każde jest inne, przez kogo innego robione. Czy tak? Co w każdym z nich jest niepowtarzalnego?

 

Fot.1 Cezary Bartczak Fot.2 Marcin Hołda

Twórca jest też odbiorcą zdjęć, ale i rzeczywistości, którą fotografuje. Kiczowatość jest stereotypowym, nie dającym niczego z siebie, powierzchownym widzeniem świata. Twórczość przejawia się nie tylko w produkowaniu dzieł, ale i w organizowaniu, scalaniu wrażeń z otaczającego świata. To jest chyba istotne dla fotografii. Delacroix w ,,Dzienniku” pisze: ,,Jest co do tego zgoda, że to, co się nazywa twórczością wielkich artystów, nie jest niczym innym jak właściwym każdemu z nich sposobem widzenia, porządkowania i odtwarzania przyrody [ja bym przetłumaczył – Natury (W.F.)]”.

 

Kontynuując metafizyczno-egzystęncjalny wątek proponuję jeszcze dwa zdjęcia: ,,Przejście podziemne” Michała Rażniewskiego z Jeleniej Góry i Małgorzaty Mikołajczyk ze Zduńskiej Woli fotografię z konkursu ,,Światło i cień”. Nie będe ukrywał, że wybrałem te zdjęcia dlatego, że mi się ładnie komponują z drogami, ich interpretacją. Nie przytaczam jej, bo dla Czytelnika nie będzie ona już autentyczna. Zwrócę tylko uwagę na formalne, techniczne smaczki zdjęcia:

     -    na jednym obrtazie ludzie normalnie oświetleni i czarne sylwety,

-         rytmy (powtórzenia) poziomych schodów, sufitu, podłogi zderzone z  pionami – wychodzących, schodzących ludzi,

-         obcięte głowy.

Fot.3 Michał Rażniewski

 

Cmentarz w czasie Święta Zmarłych ciekawie wygląda z góry. Z wieżowca stojącego obok cmentarza lubię oglądać drugie niebo (na ziemi) pełne gwiazd. Małgorzata pokazała fragment tego nieba – Mleczną (?) drogę pamięci. Zbieżna perspektywa linearna sugeruje skojarzenie z drogą. Tej drodze autorka jednak przegląda się z boku, z dystansu – tak jakby nią nie podążała. Podobne wrażenie ma oglądający to zdjęcie w przeciwieństwie do fotografi poprzednich.

Fot.4 Małgorzata Mikołajczyk

Ciekawe, czy po zreprodukowaniu w ,,FOTO” będą widoczne świece, a nie tylko ich płomyki, bo już na odbitce – którą trzymam w ręku – widzę nieliczne.

Ostateczne roztrzygnięcie kwestii, co na tych dwóch stronach (i nie tylko) jest kiczem a co nie, zostawiam czytelnikowi.

 

Waldemar FRĄCKIEWICZ - WIDZENIE: INDEX

ANALIZY FOTOGRAFII